Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi chrisEM z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 7831.01 kilometrów w tym 2718.94 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 36418 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chrisEM.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:171.67 km (w terenie 95.00 km; 55.34%)
Czas w ruchu:08:27
Średnia prędkość:20.32 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:505 m
Maks. tętno maksymalne:174 (99 %)
Maks. tętno średnie:141 (80 %)
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:85.83 km i 4h 13m
Więcej statystyk
  • DST 115.67km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:52
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 174 ( 99%)
  • HRavg 141 ( 80%)
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Speszial
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTBO czyli Maraton Rowerowy Blisko Otwocka - Dłużew

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 01.10.2012 | Komentarze 4

Lampiony, jeszcze w rękach orgów. Niedługo zostaną ukryte. © chrisEM

Na jesienną edycję Maratonu Rowerowego Blisko Otwocka, którą organizuje Otwocka Grupa Rowerowa (od nich pożyczam zamieszczone zdjęcia) wybieram się z Thelim i Marcinem, który jest skromnym ale niezłym napieraczem. Ta edycja nie jest zaliczana do generalki pucharu na orientację, ale i tak nie zamierzamy odpuszczać.
Do Dłużewa gdzie jest baza udaje nam się dotrzeć w rozsądnym czasie i bez nerwówki stajemy na starcie.
Rozdanie map i próba wykreślenia na mapie wariantu przejazdu. Tak robią najlepsi. Ja zawsze jadę na żywioł, albo na kole ;)
Narada wojenna czyli rysowanie wariantu. Każdy narysował co innego, a i tak pojechali razem :) © chrisEM

Na starcie ok 90 osób. Nie ma pretendentów do Pucharu w rajdach na orientację. Oszczędzają siły przed Odyseją?
Blisko 100 osób na starcie. © chrisEM

Kto gotów do jazdy robi sobie pamiątkową fotkę. W końcu trudno przewidzieć jak się będzie wyglądać po.
Przed startem każdy może czuć się potencjalnym zwycięzcą © chrisEM

Niewe wystartował jakby się gdzieś spieszył. Ja za nim. I tak już nie miałem nic do roboty. W połowie drogi do pierwszego punktu dogania nas Goro i Josiv.
Na pierwszy ogień idzie PK3. Czyli Marszałek Niewe wybrał wariant zaliczania trasy przeciwnie do wskazówek zegara. PK podbity jedziemy na ...PK4. Czyli jednak zgodnie z ruchem wskazówek. OK. Ale, ale, żeby zmylić wroga wyjeżdżamy poza mapę. Tam nas nie znajdą. Potem okrążamy punkt. Marszałek Niewe, jego adiutant czyli ja i szeregowy Goro flankujemy go ze wschodu a Josiv z sanitariuszką z zachodu. Tak wszystkich zaskoczyliśmy tym posunięciem, że pouciekali już na inne punkty.
Przy tej kapliczce był PK4. W środku jest księga do której można się wpisać. Nie mieliśmy czasu sami się o tym przekonać. Trzeba było gonić. © chrisEM

Niewe dalej prowadzi blitzkrieg, ale front się rozciągnął i ja z Gorem zostaliśmy w piaskach. Spotykamy się jeszcze z resztą oddziału na PK1, ale dalej już bez wodza błąkamy się od PK11 (gdzie ostatecznie formuje się grupa Ja, Goro i Josiv) do PK5 i poszukując naczelnego dojeżdżamy do PK6. Jest, znaleźliśmy go! Błąka się po łące, która wg mapy powinna być większa. Młody las urósł na tyle, że myli wielu. Niestety znowu rozstajemy się z Niewe i odbijamy PK2,7, 12. Goro przebąkuje coś o kryzysie, ale odbudowuje się na bardzo urozmaiconym szlaku rowerowym, który przebiega pomiędzy 12 i 13 ;).
Dukt rowerowy, pomiedzy 12 a 13 pnk na Otwock MTBO 11 © Josiv

Przed PK14 natykamy się na bardzo fajny skład desek rozdzielczych. Jest malowniczo umieszczony na skraju lasu. A w deskach można przebierać. Jak kiedyś mi się znudzi ta w moim samochodzie to już wiem gdzie szukać czegoś ciekawego.
Ale póki co musimy dalej poszukiwać Wodza. Na PK15 go nie ma. Tak samo jak i na 8. Dogania nas na PK9. Sam nas znalazł. Widocznie się stęsknił. Za PK9 pokonujemy zasieki pod napięciem oraz pole minowe. Jakoś tu się okazuje, że do ogniska kończącego zabawę zostało mało czasu. Przyspieszamy i robimy szybkie przeloty pomiędzy PK16, 17 i 10. 10 jest ostatnim punktem kontrolnym. Możemy wracać na bazę.
Zjazd z 16 do 17 pnk - Otwockie MTBO 11 © Josiv

Tylko że mamy 18 minut i do pokonania spory odcinek w różnych warunkach terenowych. Gdy dojeżdżamy do asfaltu, Goro włącza dopalacze. Chowamy się w jego cieniu aero i można powiedzieć, że mkniemy jak jeźdźcy apokalipsy. Zwłaszcza, że jest nas 4. Górskie opony wyją, psy chowają się w budach, kierowcy uciekają po rowach, krowy gubią łaty, a mieszkańcy mijanych wiosek stawiają gromnice w oknie.
Posłano po księdza. Krótką zmianę daje Niewe a ja jeszcze krótszą. Na końcówce Goro z Niewe wyprzedzają mnie i oddalają się. Mam wrażenie, że zaraz wypluję płuca. Zegar bezlitośnie odlicza ostatnie sekundy i na metę wpadam już po czasie. Nie, nie! Całe szczęście mój czasomierz spieszy się 2 minuty i nie ma karniaków.
UFF. Zrobiony komplet PK. 14 miejsce.
Część wariantu optymalnego wrysowany przez orga. Tę część przejechaliśmy podobnie :) © chrisEM

Jeszcze pasza oraz sympatyczne ognisko na rozluźnienie i wracamy zadowoleni do domów. Pogoda dopisała, powalczyliśmy, socjal wzrósł. Tak powinna wyglądać sobota.
W tak pięknych okolicznościach. Pogoda zrobiła nam dobrze. © chrisEM


Kategoria Imprezy


  • DST 56.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 21.68km/h
  • VMAX 38.40km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt Xenon
  • Aktywność Jazda na rowerze

W Skierniewicach dwie kotłownie, a w Bolimowie 30 baniek

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 28.09.2012 | Komentarze 2

W Skierniewicach jak co roku w Chałupach, odbywa się święto. Kiełbasy, kebabu i browaru. Czyli Święto kwiatów i owoców. Do tej imprezy przypisany jest program kulturalny. W tym roku mieli pojawić się Skaldowie. A że znam osobiście osobę, która jest fanem polskiego bigbitu to daję jej cynk. Bo jest okazja, gdyż koncert jest zupełnie free. A więc zaoszczędzone środki będzie można wydać chociażby na zapieksy.
Niewe, bo o nim mowa, reaguje błyskawicznie i zapowiada wizytę duszpasterską razem z siostrą miłosierdzia czyli z Che.
Proszę go by w drodze na koncert zabrał Bartmana, niech się chłopak rozrusza.
Bart, urzeczony wizytą, zaprasza Niewe i Che do skorzystania z jego skromnych progów i pozostania chociażby do środy. Początkowo goście trochę się krepują, ale koniec końców przystają na propozycję uprzejmego gospodarza. Na koncert Skaldów wyciągnięta zostaje również Syla, która niespodziewanie została mieszkanką Skierniewic. Niestety przejęty Bart gubi się w naszym rozległy mieście i wszyscy lądują na zupełnie innym koncercie. A na jakim? Tego do dziś nie wie IPN. Ale sami zainteresowani złożyli podobno podanie i przyznanie statusu osoby pokrzywdzonej.
Trudno. Ratuję sytuację zapraszając na koncert Kultu. Co prawda nie jest już to ten sam kaliber artysty co wspomniani wcześniej Skaldowie, ale lepsze to niż nic.
Koncert się udał. Wstydu nie było. A po koncercie, zgodnie z przewidywaniami, zaoszczędzone środki zostały wydane na kolację.
I to była sobota. Zupełnie nie rowerowa.
A w niedzielę z rana przyjechał Goro. Przyjechał rowerem. Jedyne 80km pod wiaterek.

Cóż trzeba było rowery wyciągnąć i pokręcić się trochę z Gorem żeby mu chociaż 100 wskoczyła na licznik. Jak już wyrobiliśmy z Gorem normę

to w składzie Che, Niewe, Bartman i ja oraz, pojawiających się nie wiadomo skąd, Syląi Thelim postanawiamy się jeszcze trochę pokręcić po BPK.

Niewe, który czuł moc herbaty, nadawał tempo. Pogoda była w sam raz na rower. I tak kręcąc się dotarliśmy do Letniej przystani Lecha nad zalewem w Joachimowie. Niestety mimo trwającego lata, przystań była zamknięta. A ekipie włączyło się ssanie. Na jedzenie, bynajmniej :). Dotarliśmy do rynku w Bolimowie, gdzie można wygrać 30 mylyjonów nowych polskich złotych, ale zjeść godziwie nie można.

Dlatego pedałujemy dalej do Nieborowa. Okazuje się, że nikomu w okolicy nie chciało się pichcić obiadu w domu i jedzą na "mieście". Odbijamy się od knajpy do knajpy i lądujemy ostatecznie na pizzy w Nieborowie. Lokal nie wyglądał na wytrawną pizzerie, ale to były tylko pozory i goście wyszli zadowoleni.

Niewe opił się herbaty, więc w drodze do Skierniewic znowu narzucił tempo. Jeszcze tylko czułe pożegnania i do zobaczenia za rok. Postaramy się o Trubadurów.

Z ostatniej chwili.


Kategoria sponton