Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi chrisEM z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 7831.01 kilometrów w tym 2718.94 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chrisEM.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:144.02 km (w terenie 100.00 km; 69.43%)
Czas w ruchu:11:05
Średnia prędkość:12.99 km/h
Maksymalna prędkość:30.85 km/h
Suma podjazdów:475 m
Maks. tętno maksymalne:174 (99 %)
Maks. tętno średnie:141 (80 %)
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:72.01 km i 5h 32m
Więcej statystyk
  • DST 95.33km
  • Teren 80.00km
  • Czas 07:38
  • VAVG 12.49km/h
  • VMAX 30.85km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 174 ( 99%)
  • HRavg 141 ( 80%)
  • Podjazdy 380m
  • Sprzęt Xenon
  • Aktywność Jazda na rowerze

DYMNO Sadowne - koszmar powrócił!

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 15.05.2011 | Komentarze 4

Impreza z cyklu Pucharu Polski w rajdach na orientację. Tym razem odbywała się w miejscowości Sadowne (tereny pomiędzy Wyszkowem i Brokiem). Budowniczy trasy dołożył wszelkich starań by uczestnicy wjeżdżając na metę dziękowali Bogu.
Najszybsze skojarzenia to: bagna, komary, piachy, meszki, nie wiem gdzie jestem?, komary, nie wiem co tu robie?, meszki, dlaczego mnie wszystko swędzi?, komary?, dlaczego nie mam siły?, meszki.
Nie byłem specjalnie przygotowany do tego rajdu, rowerowo sezon nie układa się tak jakbym chciał. Rotawirus który dopadł mnie w tygodniu skazywał mnie na powolne kręcenie. I tak też było, ale nie sądziłem że po 30km będę miał dość, a od 40km jechałem siłą woli. Dostałem takiego zamroczenia że 2 kolejne punkty minęliśmy o mniej niż 100m i tłukliśmy się po krzakach przez następne pół godziny trafiając do punktu wyjścia. Jak już przestanę się drapać to rozpiszę kolejne PK. Fart niesamowity z pogodą. Pomiędzy niewyraźnym piątkiem i beznadziejną, deszczową niedzielą - idealna sobota! Gdyby padało tak jak dzisiaj to bym chyba zmarł na trasie.
Zrobiliśmy sporo błędów, poczynając od 30minutowego poślizgu na starcie przez brak strategii zaliczania PK po nieuważne studiowanie mapy i poleganie na intuicji :) kończąc na niezabezpieczeniu się przeciwko tym cholernym małym bestiom, które chciały wyssać ostatnią kroplę krwi.
Czy pojedziemy za rok? Może jak przyschną rany uda się podjąć decyzję.
edit
nie mogę się coś zebrać za opis punktów, więc tylko kilka fotek. Do pewnego momentu dało się jeszcze coś pstryknąć, później człek myślał tylko o tym by spadać z tego lasu :)
Bobrza tama

Bart i bobrza chata

Nie sikam, tylko szukam lampionu


Kategoria Imprezy


  • DST 48.69km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:27
  • VAVG 14.11km/h
  • VMAX 29.38km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 161 ( 92%)
  • HRavg 110 ( 62%)
  • Podjazdy 95m
  • Sprzęt Xenon
  • Aktywność Jazda na rowerze

PTTK- wiosenny rajd rowerowy

Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 2

http://www.poprostu.vel.pl/konwalia2011.html
W sobotę wieczorem zastanawialiśmy się na udziałem w w/w imprezie.
Ranek w niedzielę nie zapowiadał się rowerowo. Ciemne chmury krążyły nad miastem, a Janek narzekał na brzuch. Decyzja zapadła że jedziemy, a jeśli stan pogody lub Janka się pogorszy to zawracamy. W ostatniej chwili dojechaliśmy na miejsce zbiórki i w liczbie ok 70osób z wolna potoczyliśmy się w kierunku Puszczy Bolimowskiej. Dystans rajdu miał wynieść ok 40km, w tym sporo przez PB więc Janek dociążył moje tylne koło. W zasadzie to łapie się już na limit kg fotelika, ale bardziej obawiałem się kapcia niż uszkodzenia fotelika. Na 7km pierwszy postój pod sklepem. Uzupełnienie zapasów na resztę trasy. :) 200m dalej łapię kapcia, ale nie w tylnym kole a przednim! 30 sekund i jadę na feldze. Ekipa jedzie dalej w kierunku Miedniewic a ja zatrzymuję się przy młynie na Rawce.
Niestety zakładając foteli odczepiłem torebkę podsiodłową w której wożę dętkę i klej. Telefon do Barta, którego ratowałem kiedyś przed długim spacerem nie odnosi skutku bo łajza nie odbiera. Telefon do fathera i za 30minut ruszam na nowej dętce.
W tym czasie ekipa mogła się oddalić daleko, ale sie nie oddaliła bo po drodze mieli jeszcze jeden postój oraz przejazd leśnym duktem pełnym piachu i gruzu z jakiejś rozbiórki. Efektem tego przejazdu było ok 6 snejków! Więc dłuższy postój ich zatrzymał a my dogoniliśmy. A w lesie zrobiło się niebezpiecznie bo jaguary się pojawiły.
W tak zwanym międzyczasie pogoda się wyklarowała i świeciło teraz słońce a temp była optymalna na rower.
Kółka kierowaliśmy do Sanktuarium w Miedniewicach. Przejeżdżałem obok już kilkakrotnie ale nie zdawałem sobie sprawy o historii i walorach tego kościoła.
http://www.miedniewice.franciszkanie.pl/readarticle.php?article_id=1
Przed sanktuarium spotykamy panów z AktywniSochaczew. Na kolareczkach, zamierzali następnego dnia śmignąć do Częstochowy.
Ten gość na zdjęciu jest zapewne po 50, a jestem pewien że by mnie objechał z palcem w nosie :)

Na dziedzińcu sanktuarium mały popas


A później zwiedzanie. Niestety krypty po ostatnich opadach były zamknięte.



Oświeceni z wolna przejechaliśmy przez budowę autostrady, która powstaje 500m dalej i wjechaliśmy z powrotem do PB. Wody w tym roku sporo i w niektórych miejscach była na równi z drogą. Komary sie jeszcze nie wylęgły, ale w tym roku będą miały dobre warunki! (Cholera, przekonam sie o tym niebawem na Dymnie)
Po drodze zaliczamy jeszcze kilka postojów :) by finalnie wylądować na kempingu "Sosenka" nad rzeką Rawką. Jest godzina 16 i pomimo dystansu 40km, tyłek boli mnie jak po konkretnym rajdzie. W końcu to prawie 8h w siodle! Średnia zabójcza, ale przyjemnie z rodziną popedałować. Może się wciągną. :)
Na koniec jeszcze test przyrodniczo-historyczno-krajoznawczy i ognisko z kiełbami i tym co zakupiono po drodze :).
Pod koniec ogniska ogłoszono wyniki testu i w swoich kategoriach wiekowych
Hana miejsce 2
Janek, miejsce 1
i ja skromnie miejsce 2 :)
PTTK obdarował nas 3 wielkimi siatami z albumami o przyrodzie, parkach świata itp a dzieciaki dodatkowo dostały jakieś wielkie pudła do doświadczeń przyrodniczych.
Fantów było tyle że musiałem po raz drugi dzwonić po Fathera bo nie było sposobu by to wszystko przewieźć rowerami do domu w którym zameldowaliśmy się po 19.
Cała niedziela rodzinnie-rowerowo. A ranek tego nie zapowiadał. Wniosek: nawet jak się nie klaruje to wyjść na rower warto.


Kategoria dzieciowy