Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi chrisEM z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 7831.01 kilometrów w tym 2718.94 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 36418 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chrisEM.bikestats.pl
  • DST 38.89km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 19.13km/h
  • VMAX 50.93km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 184 (105%)
  • HRavg 170 ( 97%)
  • Podjazdy 315m
  • Sprzęt Xenon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton po sześciopak

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 9

Po ostatnim maratonie w Mrozach w toku dyskusji o tym że w naszych okolicach to się nie da tak potrenować, Radzio vel Theli stwierdził:
-Postawię Ci sześciopak jak wokół Skier 2 godziny będziesz dymał ze średnim tętnem takim jak na Mazovii
Zaciekawiło mnie to na tyle, że po krótkich negocjacjach co warunków postanowiłem podjąć rękawicę.
Stanęło na tym że
1. 6-ścio pak piwa w postaci bączków z Browarku na Lelewela -
2. Teren - Skierniewice i okolice
3. 2 h ciągłej jazdy
4. średnie tętno 169
Postanowiłem zrobić objazd dzisiaj trasy z małą 30minutową próbą czy dam radę.
Bo to średnie 169 to dla mnie bardzo wysoko. Ale czego się nie robi by przekonać kolegę :).
Zacząłem od falstartu, bo wyjechałem bez pulsometru. Powrót, doposażenie w najważniejszy tego dnia element i delikatny rozjazd.
Nie byłem zdecydowany czy te 2h spędzić na asfalcie czy może jednak skusić się na interwał w lesie. Padło na las, bo mimo słońca zimny wiatr dawał się we znaki. Zerowanie licznika i jak to mawiają ogień!
Z początku wszystko układało się nawet lepiej niż myślałem. Ścieżki w Bolimowskim pozwalały utrzymać odpowiednie tempo i pierwszą kwartę zakończyłem z avg pulse 174. A skoro już przemęczyłem się te 30 minut to próbuję dalej. Zjechałem jednak na mało uczęszczane leśne przecinki i mimo większego jak mi się wydawało nakładu sił puls zaczął spadać. Powinienem był wtedy wyjechać na prostą drogę bo pomimo tego że udawało się osiągnąć chwilowe wyższe pulsy to z sił opadałem w postępie geometrycznym. 3 kwarta to była porażka. Puls oscylował w granicach 163-165 i nie chciał się wbić ani o punkt więcej. Noga nie podawała i wyglądało na to że 1,5h męczarni przypłacę porażką. Wyjechałem na asfalt, wyrównałem oddech i zwiększyłem trochę tempo.AVG PULSE 170. I muszę go jeszcze utrczymać przez 30 minut. Gdyby nie to piwo w perspektywie, yyy tzn przekonanie Theli'ego to bym odpuścił. Nie ma lipy, trzeba napierdzielać. Wróciłem na Budy Grabskie przez dolinę Rawki biegnie droga. Są tam 2 górki na których można podbić puls przy w miarę równym tempie. Ten leśny interwał dał mi w kość. Stwierdziłem że w najgorszym wypadku będę się kręcił przez 30minut na tych dwóch górkach. Jednak 2 krotnym przejechaniu tego odcinka okazało się że to trochę nudne i pojechałem w stronę Korabiewki, gdzie jest całkiem słuszna skarpa. Znalazłem tam fantastycznego singla, na którym udało mi się zażegnać kryzys. Z grubsza. Wykręciłem kilka kółek nad Korabiewką i nad Rawką. Nad rezerwatem Kopanichy jest 2 singiel. Ale ten nad Korabiewką jest klasa i będę tam musiał wrócić z aparatem. Ostatnie 20 minut znoju. Zacząłem zachowywać się cokolwiek głośno, żeby nie powiedzieć nieprzyzwoicie. Wystraszyłem jakiegoś koleżkę, który wjechał w środek lasu swoim A6, tylko po to by pograć w golfa. Tak w golfa. Facet miał ze sobą wózek na kółkach z kompletem kijów! Normalnie zrobiłbym mu zdjęcie ale w chwili gdy wydawałem z siebie dźwięki jak jeleń na rykowisku to trochę nie wypadało. Zresztą nie mogłem sobie pozwolić na spadek pulsu choćby o 1 punkt. Czego to spragniony człowiek nie zrobi. Pokrzykując z wywalonym jęzorem i tocząc pianę wystraszyłem jeszcze miłośnika przyrody, który w skupieniu fotografował jakieś żyjątka, oraz parkę w marcowych godach. :) Dobrze że nikt nie wezwał policji informując o jakimś szaleńcu. Ostatnie 5 minut już bez skrępowania wyłem i kląłem poganiając siebie: Dawaj QR..A!!! DAWAJ MOCNIEJ!! AAAA! No musiał być widok jedyny w swoim rodzaju. Ostatni odcinek na asfalcie i o dziwo jeszcze sił starczyło na podbicie pulsu do 176. Może trzeba było cały czas na asflacie, a nie ryczeć w lesie. :)
Łatwo nie było ale plan wykonany. Można by było więcej, ale po zimie moja i tak licha muskulatura skurczyła się jak zapasy cukru. I sił brak. Nie dawałem rady osiągnąć wrażenia ognia w udach :).
Swoją drogą gdybym na maratonach jeździł z takim poświęceniem to ciekawe jakie miałbym wyniki?
Mam nadzieję że Radzio vel Theli nie zarządzi jakieś kontroli antydopingowej, ani nie znajdzie dziury w całym i przywiezie ten sześciopak :). Tzn da się przekonać że jednak w Skce można pojeździć. A teraz powolutku udam się na zasłużony obiad.





Komentarze
theli
| 18:57 niedziela, 27 marca 2011 | linkuj Kris: oby każdy w innym kierunku :)
chrisEM
| 18:36 niedziela, 27 marca 2011 | linkuj Bart musisz szybko furę kupić, bo na Harpa to każdy chyba we własnym zakresie pojedzie :)
theli
| 18:14 niedziela, 27 marca 2011 | linkuj Kolo: ja też. Po prostu nie będę się już z Wami umawiał więcej na jakiekolwiek wyjazdy :)
chrisEM
| 17:49 niedziela, 27 marca 2011 | linkuj Radziu, no było zdradzić plan. A jak zachowałeś dla siebie to i sam dymałeś. ;)
Zwykle też masz wszystko zaplanowane, a głównie planowy jednogodzinny poślizg. :) Myślałem że teraz masz podobne plany a tu niespodzianka.
theli
| 16:59 niedziela, 27 marca 2011 | linkuj Wszystko było zaplanowane :)
1. Wyjechałem 40 minut za Wami a nie 60.
2. Starałem się napierać mocno i bez przerw.
3. Na rybkę czeka się pół godziny - mieliście zamówić mi od razu i tym samym przyjechałbym na początek konsumpcji.
Trudno. Pstrągal był przedni - wyskoczył chyba prosto ze stawu hodowlanego na patelnię :) A browarek do tego jak smakował nie muszę Ci chyba opisywać :)
chrisEM
| 16:45 niedziela, 27 marca 2011 | linkuj 1. Radziu, no tak czułem że mnie podpuszczasz. Ale dla 6 dobrych bronków mogę się rowerowo podpuścić. :)
Jak ja cię podpuszczałem to przez pół roku migałeś się z kontuzją, zamiast zaplanować sobie ładną wycieczkę i odebrać nagrodę.
2. Radziu, ale jak ty się umawiałeś? uparłeś się na późniejszą godzinę bo musiałeś F1 oblukać ,a mogłeś sobie nagrać. Ja nie mogłem tak późno o czym Cię uprzejmie poinformowałem. Samemu tez mi się nie chciało, a Bart poranek uznał za zbyt mroźny :)
Nawet jak byśmy z Bartem pojechali to i tak byś dymał sam nazad, bo co niby mielibyśmy tam robić tyle czasu. nawet jakbyś nas złapał pod koniec konsumpcji to przynajmniej ja nie mógłbym czekać aż zrealizujesz zamówienie i skonsumujesz je popijając piwkiem. W tym czasie bylibyśmy już koło Rawy.
theli
| 15:13 niedziela, 27 marca 2011 | linkuj 1. Dałeś się ładnie podpuścić :) Choć swoją drogą nie wierzyłem, że samotnie utrzymasz się tętnie. Widać, że dobre miejsce na maratonie nie jest dla Ciebie wystarczającą motywacją i organizatorzy powinni jako nagrody fundować sześciopaki ;)
2. A teraz opierdol: Kolego Kris vel Wilku! Jak się kur...umawiasz na wyjazd a nie jedziesz to powiadom o tym tego, z kim się umawiałeś. Dymałem 60km pod wiatr tylko po to, żeby na miejscu dowiedzieć się że drugie 60 też będę dymał samemu. Drugiego Wilka vel Bart też opierdolę jak tylko wpis z dzisiaj zrobi :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa aulic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]